Anegdoty o malarzach:
Umierał dwa razy
Rembrandt umierał dwa razy. Pierwszy raz: jednak fikcyjnie. Kiedy z powodu bankructwa artysty wielka kolekcja jego obrazów, rysunków, miedziorytów, miała być sprzedana na licytacji, Remnbrandt stwierdził, że prace zmarłych artystów są o wiele wyżej licytowane. Rozpowszechnił więc informację tuż przed licytacją, że zmarł co wzbudziło ogromne zainteresowanie licytacją. Za wszystkie dzieła uzyskał trzykrotnie wyższą cenę niż się spodziewał. Zaraz po wylicytowaniu ostatniego obrazu za bajońską kwotę pojawił się zadowolony na sali aukcyjnej wzbudzając sensację. Spłacił wszelkie długi i mógł przez następne kilka lat spokojne tworzyć nowe dzieła.
***
Najmniejszy obraz sklepu
Franciszek van Mieris, Holender z XVII wieku namalował cały sklep z towarami i personelem na powierzchni 2 cm kw.
***
Postaci z miedzi wielkości palca
Callot - francuski miedziorytnik z początków XVII w. tworzył swe postacie o wymiarach wielkiego palca ze wszystkimi szczegółami ówczesnych kostiumów i wojskowych uniformów.
***
Pomiary cmentarne
Koło cmentarza, Mark Twain zauważył kilku ludzi z instrumentami mierniczymi - Co panowie tu robią ? - zapytał. - Przeprowadzamy pomiary cmentarza Wokół ma stanąć mur. - Mur wokół cmentarza ? zdziwił się słynny pisarz - ależ to zbyteczne. Przecież ci, którzy tam spoczywają, nie mają możność stamtąd się wydostać, a ci którzy są jeszcze zewnątrz cmentarza, wcale się we kwapią, by tam się zna1eźć. Po co więc mur?
***
Pewnego razu Jarocki, będąc już w podeszłym wieku i źle słysząc spotkał na jakiejś uroczystości swoją dawną uczennice Ernę Rozenstein i zapytał ją, co porabia, czy maluje, czy wyszła za mąż.
- Owszem, wyszłam – odpowiedziała.
- A kto jest pani mężem?
- Sandauer.
- A, sam Gałek! - zawołał Jarocki mając na myśli zakopiańskiego malarza.
- Nie Gałek, tylko Sandauer – sprostowała Erna.
- A...Sandałek, to gorzej.
***
Pewnego razu, jeszcze przed 1939 rokiem, w jednej z warszawskich gazet został zaatakowany malarz Elliasz Kanarek, przy czym wytknięto mu, że jest z pochodzenia Żydem. Kiedy po kilku dniach Eryk Lipiński spotkał go w kawiarni, witając się powiedział ze smutkiem:
- Elek, dowiedziałem się, że jesteś Żydem, a tak cię lubiłem...
Usłyszawszy to kanarek runął jak długi na podłogę i wierzgając nogami zaczął ryczeć na całą kawiarnię ze śmiechu.
***
Kanarek siedział pewnego razu w barze ze swym przyjacielem i popijał jasne piwo. W pewnym momencie usłyszeli podaną przez radio wiadomość, że umarł król angielski.
- Kelner! – zawołał Kanarek. – Proszę zabrać to piwo, a przynieść dwa kufle ciemnego...!
***
Karpiński malował portret pewnego poety. Jeden z przyjaciół poety, obecny podczas malowania, prze cały czas krytykował różne szczegóły obrazu i domagał się coraz to nowych zmian.
- Słuchaj mój drogi - oświadczył wreszcie zniecierpliwiony malarz. – W końcu będziesz wymagał od portretu, żeby jeszcze mówił „mama” i „tata”.
***
Wkrótce po wojnie zorganizowano dla krakowskich plastyków stołówkę, w której wydawano również przydziały żywnościowe.
Pewnego razu wytworny, jak zwykle, artysta malarz, Alfons Karpiński, przybył do stołówki z eleganckim neseserem pod pachą. Podszedł do jednego ze stolików i zapytał, czy obiady są dobre. Kiedy usłyszał, że wszyscy je chwalą, oświadczył:
- Zastanawiam się, czy mógłbym zabierać te obiady dla mojego pieska...
Klikając na zdjęcie możecie Państwo obejrzeć zdjęcie obrazu w lepszej jakości. Wykonuję też obrazy na zamówienie, ceny takich obrazów proszę ustalać indywidualnie.